Drużyna seniorów w minioną sobotę rozegrała swoje spotkanie w Żyglinie z tamtejszym LKSem. Zanim jednak przejdę do relacji z tego meczu chciałem poinformować, że w Boruszowicach piłkarsko działo się naprawdę bardzo dużo od samego południa.
Otóż w Strzybnicy trener naszych trampkarzy Łukasz Jur zorganizował stojący na bardzo wysokim poziomie turniej, w którym wystąpiły drużyny z Piekar Śląskich oraz Tarnowskich Gór. W roczniku najmłodszym 6 – 7 lat nasza drużyna wygrała 3 do 0 swoich rywali. Z kolei w roczniku 9 – 10 lat zespół z Boruszowic wsparty trzema zawodnikami ze Strzybnicy odniósł dwa zwycięstwa, jeden remis oraz jedną porażkę. Jak napisałem wcześniej turniej stał na bardzo wysokim poziomie, a zawodnicy pomimo upału panującego w tym dniu zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Widać niesamowitą pracę, która wykonuje trener trampkarzy w naszej miejscowości, ale wielkie podziękowania należą się również wszystkim osobom, które przyczyniły się do zorganizowania tego turnieju, rodzicom a przede wszystkim uczestnikom czyli dzieciom.
Nasza drużyna seniorów natomiast gościła w Żyglinie, gdzie zmierzyła się w sobotni wieczór z tamtejszym zespołem. Pomimo osłabień kadrowych oraz tego, że Patryk Małaczyński, Andrzej Stiler oraz Krzysiek Maruszewski zagrali w tym meczu z kontuzjami nasza drużyna rozegrała wyśmienite spotkanie. Zdecydowanie najlepsze w tym sezonie. O godzinie 17.00 w Żyglinie na boisku zameldował się prawdziwy zespół, prawdziwa Drużyna (celowo pisana z dużej litery). Od początku spotkania narzuciliśmy swój rytm, raz po raz konstruując bardzo efektowne i ciekawe akcje. Z racji tego, że trener miał do dyspozycji tylko jednego napastnika – za Januszem Barańskim zagrał Piotrek Bogacki. Natomiast w środku pola trener desygnował do gry Jasia Motykę, który miał tylko i wyłącznie rozbijać ataki rywali oraz Roberta Mizerskiego, który z kolei podaniami miał uruchamiać na zmianę bocznych pomocników. Ta taktyka zafunkcjonowała w stu procentach. Nasi piłkarze byli świetnie przygotowani do tego spotkania i co raz stwarzali naprawdę wyśmienite sytuacje bramkowe. W 15 minucie meczu po kolejnym faulu zawodnika gości do piłki na 25 metr podchodzi Wojtek Małaczyński i profesorskim spokojem przymierza w samo okienko futbolówkę. Bramkarz Żyglina bezradnie odprowadza piłkę wzrokiem. Prowadzimy jedną bramką. Obraz meczu nie zmienia się dalej gramy swoje, dalej stwarzamy sytuacje. Gospodarze grają tylko i wyłącznie długie piłki na swoich napastników, jednak większego pożytku to nie przynosi. W około 30 minucie meczu bardzo dobrze wykonany rzut wolny przez Piotrka Bogackiego jakimś cudem odbija bramkarz gospodarzy. Później mamy jeszcze z dwie dobre sytuacje bramkowe, natomiast najlepsza w 46 minucie pierwszej połowy. Kolejny rzut wolny w okolicach 30 metra do piłki podchodzi Wojtek Małaczyński i przepięknym strzałem obija niestety tylko spojenie słupka z poprzeczką bramki gospodarzy.
Na drugą połowę wychodzimy z niezmienionym składem. Gramy dalej to samo. Konstruujemy fajne akcje i chyba niepotrzebnie za bardzo chcemy zdobyć jeszcze jedna bramkę, ponieważ po jednej z ofensywnych akcji gdzie angażowani są nasi boczni obrońcy, gospodarze wyprowadzają kontratak, który kończy się niestety dla nas utrata bramki. No nic gramy swoje. Z uporem cały czas to samo. Fajne akcje, dynamika, podanie gra piłką. Żyglin jednak również gra coraz lepiej. Po jednym z rzutów rożnych nasi rywale zdobywają bramkę na dwa jeden. Nasi zawodnicy podbiegają do sędziego bocznego i głównego sygnalizując, że zdobywca bramki był na ewidentnej pozycji spalonej, niestety bramka zostaje uznana. A uznana nie powinna być, ponieważ jak mówi definicja „w momencie podawania piłki piłkarz, do którego piłka jest podawana, musi mieć przed sobą co najmniej dwóch piłkarzy drużyny przeciwnej (nie ma wymogu, aby jednym z nich był bramkarz)”.. Piłkarz z Żyglina był na równi z naszym obrońcom który podobnie jak on stał przy słupku bramki. Natomiast w momencie
podania nasz bramkarz był kilka metrów prze nimi oraz podawaną piłką. Niestety sędziowie nie zauważyli tego i bramka została uznana. Nasza drużyna nie poddała się do ostatniego gwizdka chciała osiągną korzystny rezultat i były ku temu okazje. Najlepsza w 93 minucie meczu, gdzie po kilkumiesięcznej przerwie w grze pojawił się Seba Świerc i mógł stać się bohaterem spotkania. Niestety spóźnił się odrobine do piłki, która leciała wzdłuż bramki gospodarzy. Piłka jest okrutna…mecz skończył się wygraną zespołu z Żyglina.
Nam nie zabrakło dzisiaj ani ambicji , ani woli walki, ani nawet umiejętności, które zdecydowanie były po naszej stronie. Zabrakło po prostu szczęścia. Ale jak mówi stare porzekadło ono sprzyja lepszym, choć na pewno nie w sobotę, bo w sobotę drużyną lepszą była Olimpia Boruszowice.
Jeśli chodzi o drużynę gospodarzy, to tym spotkaniem wywalczyli sobie już awans do ligi okręgowej, bo nie sądzę, aby ktokolwiek z pozostałych rywali urwał im 6 punktów. Gratulacje dla tej drużyny za w miarę równy sezon. Pozytywnie należy się również odnieść do przygotowania boiska na sobotni mecz. Nie poruszam specjalnie tematu kibiców i ich zachowania. Natomiast zawsze należy pamiętać, że wizerunek klubu to zawodnicy, trener, działacze ale i również kibice.
Bardzo serdecznie dziękuję za przybycie naszym sympatykom, obejrzeliście widowisko na bardzo dobrym poziomie, zobaczyliście bardzo dobrze grająca Olimpię Boruszowice, ale niestety punkty zostały w Żyglinie.
Zapraszam jednak już teraz na kolejne spotkanie do Boruszowca, gdzie naszym rywalem będzie zespół Iskry Lasowice.